Amok, zauroczenie,ból.
Komentarze: 0
Przyszedł październik, a w raz nim zmiany w moim życiu. Wszystko zaczęło się dużo wcześniej,ale ja nie miałam o tym pojęcia. Najpierw była obserwacja celu, czyli mnie, następnie zaproszenie na portalu społecznościowym. Rozmowa zaczęła sie niewinnie. "Znam Cie z widzenia", "Podobasz mi się", hmmm Ja też Ciebie kojarze( w innym przypadku nie przyjęłabym zaproszenia, nie mam tego w zwyczaju). I tak się rozwinęła znajomość, następnie była prośba o numer telefonu. Niezgodziłam się od razu,ale minęło kilka dni i go dostał,ale nie było tak,że od razu napisał ( nie próbuje się w żaden sposób tłumaczyć). Zaczęło się flirtowanie przez SMS i z perspektywy czasu na tym powinno się zakończyć. W moim związku już wtedy nie nalepiej się działo,ale nie skarżyłam się nikomu. Nie szukałam nikogo, sam się znalazł. W połowie października,bo długich namawianiach i moich wahaniach doszło do pierwszego spotkania( w sumie było ich coś koło 10,ale rozłożonych w czasie). Idąc pierwszy raz miałam wątpliwości,ale zwyciężyła GŁUPOTA tak nie boję się do tego przyznać. Było na tej zasadzie u mnie się źle dzieje, to potraktuje to jako odskocznie. Co czułam po spotkaniu?? W pewnym stopniu strach, wyruty sumienia....? Skutecznie je zagłuszyłam myśląc w domu i tak nic ciekawego mnie nie czeka. Co mnie w nim urzekło. Dzień zaczynał się od sms od niego, w ciągu dnia pytał się co robie itp, czyli wszystko to czego nie dostawałam od męza. Zainteresowanie. Ktoś się mną interesuje. Teraz wiem,że to wszystko było tłem, fikcją. Nasz romans trwał do lutego,a rozciągnięty w czasie,bo Jego często nie było. Spotykaliśmy się raz na 2 tygodnie, nawet i raz na miesiąc. Straciłam głowę i logiczne myślenie. Przestało się dla mnie liczyć wszystko inne, oprócz dziecka. Niestety mąż odszedł w odstawkę. Jego potrzeby zeszły na dalszy plan. W styczniu zaczęłam myśleć o rozstaniu z Moim Mężem. Przeszkodą był mój brak pracy i Jego niezdecydowanie. Wielokrotnie padało zdanie " Czy chcę Go". Podświadomie zwodziłam Go, jednocześnie nie umiejąc się zdecydować na odejście od Męża. Żyłam jak w amoku. Jagby ktoś zamienił mnie w kogoś innego. Patrząc z perspektywy czasu nie wierzę w to,że to byłam Ja. Dlaczego ten amok trwał tyle? Ten trzeci podsycał we mnie nadzieję na nowy związek, nowe życie. I tak minęły święta, Nowy Rok, styczeń i nadszedł początek lutego. Dostałam na imieniny od Mężą telefon. Przez przypadek Mąż dopatrzył się obcy kontakt, był to Ten Trzeci. Sprawa zakończyła się na moim zepewnieniu,że zakończe itp(wtedy nie wiedział jak daleko to zaszło)Minęły dwa tygodnie,a to było dokładnie 28.02, niedziela. Zaczęło się od tego,że nigdy nie dawałam swojego telefonu Mężowi. Jemu zaczęła się palić żaróweczka,że coś jest nie halo. Później poszło już błyskawicznie. Zmiana kart w telefonach,że niby chciał coś sprawdzić. Po chwili przyszedł SMS o treści TAK. Właśnie od tego Trzeciego. I w tym momencie ruszyła lawina prawdy, bardzo bolsenej prawdy.
Dodaj komentarz